OGRODY ŚREDNIOWIECZA
Dodane przez Admin dnia 25 marzec 2005 16:21
azeta Rycerska 3, 2003


tu me królestwo, mój sad jedyny / ciężki jabłkami / w parowach słodki owoc leszczyny / zrywam garściami / tu jest studnia, kędy się chodzi / napój ciernisty / tutaj rzeżuchę zrywam w ogrodzie / od rosy czystym

Pieśń Eremity, VIII lub IX wiek. Irlandia.

W pogodny majowy dzień wytworne towarzystwo dosiada rasowych wierzchowców i rusza na ukwieconą łąkę. Głowy pięknych dam i dzielnych panów zdobią wieńce splecione z ulistnionych gałązek. Grupę szlachetnie urodzonych poprzedzają heroldowie z trąbami.
Krajobraz, w którym rozgrywa się ta scena to "łąka kwietna", zwana także "ogrodem miłości". Wśród zielonej murawy średniowieczny ogrodnik posadził stokrotki, orliki, dzwonki, krokusy, pierwiosnki, fiołki, przebiśniegi i bratki. Zabawne, że wśród współczesnych ogrodników-ekologów niedawno pojawił się pomysł, aby ekosystem naturalnych łąk wzbogacać dosadzając dzikie kwiaty. W ten sposób natura ma być piękniejsza i bardziej "prawdziwa". Jak się zatem okazuje, ta "nowatorska" koncepcja liczy sobie ponad siedemset lat. Warto czasem zachować pokorę wobec "ciemnego średniowiecza".
"Łąki kwietne" były elementem "ogrodów zabaw", które powstawały poza murami europejskich zamków od połowy XIII wieku. Był to specyficzny rodzaj ogrodu - miejsce spotkań towarzyskich i zabaw dworskich. Nic dziwnego, że pojawił się na jednej z miniatur godzinek księcia du Barry, wykonanych przez braci Limbourg w latach 1413-1416.


Kultura średniowiecza objęła wszystkie obszary ludzkiej aktywności. Dla wielu będzie zaskoczeniem, że oprócz katedr, ratuszów, klasztorów, kamienic i fortyfikacji, powstawały wówczas imponujące założenia ogrodowe, napisano też wiele traktatów o hodowli roślin. Poczynając od V stulecia w Europie zaczęły się pojawiać piękne ogrody w obrębie zamków, na dziedzińcach w obrębie miast, a także ogrody typu "hortus conclusus" (ogród zamknięty). Wirydarze ozdobiły klasztory w wieku XI (wiele zakonów miało własny typ ogrodu), a w późnym średniowieczu we Włoszech założono nawet ogrody publiczne, czym nawiązano do tradycji antycznej.
W interesującym nas okresie główny ośrodek życia kulturalnego i politycznego przeniósł się z rejonu Morza Śródziemnego na północ, w stronę Atlantyku i Morza Północnego. Na terenach Europy Zachodniej i Środkowej rozwinęła się sztuka romańska, a potem gotycka. W XIV i XV stuleciu sztuka ogrodnicza osiągnęła imponujący poziom rozwoju.

Tajemnicze i niedostępne

Ogrody średniowiecza nie były powiązane z otaczającą przyrodą. Nie ma jednak wątpliwości, że projektując przestrzeń ich twórcy realizowali swoje marzenia, które były ambitniejsze niż tylko zestawienie ze sobą pewnych roślin. Zdecydowanie wyodrębnienie terenu ogrodu z otoczenia ma ogromne znaczenie. Powstał element zamknięty, pozostający w opozycji do otaczającego świata. Nadawano mu cechy piękna, prawdy i dobra poprzez kontrast z otaczającym światem, który tych cech, w rozumieniu ludzi średniowiecza, nie posiadał. Z tego płynęła cała symbolika ogrodu. Trzy istniejące strefy - ogród właściwy, to co na zewnątrz bardzo wyraźnie zaznacza granica - wszystko to miało znaczenie. Mur, żywopłot lub ściany zabudowań wydzielały azyl w ściśle wydzielonej, wręcz odizolowanej od otoczenia przestrzeni, bez jakiegokolwiek nawiązania kontaktu z otoczeniem. Założenie takie zwane "hortus conclusus" służyło wypoczynkowi, rozmowom, modlitwie, kontemplacji, zachwytowi nad naturą ujarzmioną. W tych komfortowych warunkach uroda kwitnących roślin mogła kierować myśli na potęgę Stwórcy. Dlatego pustelnik, narrator z wiersza przytoczonego jako motto niniejszego artykułu, chcąc opisać piękno dzikiej przyrody, porównuje go do pięknego ogrodu. Oczywiście, wspaniałe założenia ogrodowe mogły też być tłem dla romantycznych flirtów, wspólnego czytania poezji lub miejscem czysto estetycznych doznań.

Natura groźna i nieujarzmiona

Nie tylko swój ogród, lecz także swoją siedzibę - zamek, miasto czy klasztor - człowiek średniowiecza najchętniej oddzielał od świata zewnętrznego murem. W przypadku wiejskiej chaty namiastką tej granicy był płot z chrustu. Mur, będąc przede wszystkim ochrona przed atakiem dzikich zwierząt, rozbójników, czy wrogich wojsk miał znaczenie nie tylko praktyczne. Posiadał głęboką symbolikę - wprowadzał porządek. Z chaotycznej natury wydzielał świat człowieka, podległy regułom społecznym i rozumowi, a nade wszystko prawom religijnym. Nic dziwnego, że ogrody takie skrywano przed światem zewnętrznym. Nieujarzmiona przyroda mogła być świadectwem bożej mocy, jednak pamiętajmy, że dzikie lasy i pustkowia zamieszkiwały groźne drapieżniki i rozbójnicy. W tłach ówczesnych obrazów nie występują pejzaże, w których nie widać ingerencji człowieka - zabudowań, dróg czy mostów.
Nie zdajemy sobie sprawy, jak blisko natury żyli ludzie w wiekach średnich, w jak przemożny sposób byli od niej zależni i to nie w rozumieniu dzisiejszych sielankowo-ekologicznych utopii. Życie blisko natury niektórzy z nas utożsamiają z jedzeniem tego, co kupią w sklepach ze zdrową żywnością lub z wyjazdem na weekend do letniskowego domu (oczywiście z bieżącą wodą, elektrycznością, telewizorem i przyciętym kosiarką trawnikiem). Rytm pór roku dla mieszkańców współczesnych miast europejskich oznacza jedynie ewentualne niedogodności. Zimą możemy zmarznąć podczas drogi do pracy, latem (o ile firma nie zadbała o klimatyzację) będziemy godzinami wspólnie z kolegami zrzędzić na upał. Lutowe mrozy dla naszych przodków były realnym niebezpieczeństwem, letnie susze zwiastowały głód, podobnie jak opóźniająca się wegetacja na przednówku. Natura wzbudzała respekt, była groźnym, bezwzględnym przeciwnikiem. Jej wspaniałość mogła zachwycać, ale życie ludzkie w dużym stopniu upływało na walce z przyrodą.

Poradniki ogrodnicze

W dobie średniowiecza wiele uwagi poświęcano praktycznej stronie ogrodnictwa. W klasztorach zakładano "herbaria", czyli ogródki ziołowe, w których pieczołowicie i ze znawstwem uprawiano rośliny lecznicze i przyprawy kuchenne. Niemal przy każdej wiejskiej chałupie znajdował się także warzywnik, przecież każde gospodarstwo dążyło do samowystarczalności, a zatem musiało produkować na własne potrzeby nie tylko wystarczającą ilość ziarna, mięsa, mleka i jajek, ale także marchwi, rzepy i cebuli. Jednak szybko pojawiły się teoretyczne szczegółowe opracowania, odnoszące się do historii i wiedzy antyku. Niezwykle cennym źródłem wiedzy o ogrodach z czas ów Karola Wielkiego (768-814) jest "Capitulare de villis et imperialibus curtis", czyli "Kapitularz cesarza", nawiązujący do czasów starożytnych. W obrębie XII i XIV wieku powstały obszerne opracowania obejmujące ówczesną wiedzę o przyrodzie. Autorzy owych wielotomowych opracowań, tacy jak Wincenty z Beauvais, Albert Wielki czy Roger Bacon, w swych dziełach poświęcili obszerne rozdziały o sztuce ogrodniczej. Około 1305 roku powstał obszerny traktat o rolnictwie autorstwa Pietro de Crescentisa "De agricultura", który przełożono na język toskański, francuski, niemiecki, angielski, a w roku 1549 Andrzej Trzycielski stworzył jego polski przekład.

Zielone dzieła sztuki

Przywykliśmy idee i programy filozoficzne wiązać z ogrodami dalekowschodnimi. Dość powszechnie wiadomo, że kompozycje z kamieni i płaszczyzn żwiru lub piasku zawierają przesłanie religii buddyjskiej lub shintoistycznej. Rzadziej kojarzymy takie treści z ogrodami Europy. Tymczasem w obrębie klasztoru kartuzów w Dijon stoi arcydzieło średniowiecznej rzeźby - słynna studnia wykuta przez Clausa Slutera w latach 1395-1406. Studnię wieńczyła niegdyś grupa przedstawiająca Ukrzyżowanie (dziś znane są jedynie jej fragmenty, został bowiem zniszczona podczas Rewolucji), krwawej społecznej emanacji Oświecenia francuskiego), w dobrym stanie zachowały się natomiast rzeźby cokołu, na którym artysta umieścił sześciu proroków. Mistrz zestawiając "rajskie źródło" z Kalwarią, przeciwstawiając wodę Krwi, zawarł w swym dziele głęboką refleksję nad sensem zbawienia. Rozpaczający aniołowie, starotestamentowi mężowie dzierżący w rękach prorocze teksty, zapowiadające nadejście i śmierć Zbawiciela, wreszcie rozbudowana scena Ukrzyżowania, symbolika roślin, wszystko to składało się na bogaty program teologiczny, który miał inspirować mnichów przemierzających cichy klasztorny dziedziniec do przemyśleń nad istotą wiary.


Każdy rodzaj twórczości artystycznej w średniowieczu był przeniknięty symboliką, ta zasada znajduje odzwierciedlenie także w komponowaniu ogrodu. Był przestrzenią szczególną, miał symbolizować Eden, rajski ogród zamknięty, a więc oddzielony od zewnętrznego zła i zepsucia. Drzewa i kwiaty miały oznaczać dobre uczynki. Wiele roślin obok walorów estetycznych prezentowało w oczach roślin obok walorów estetycznych prezentowało w oczach ludzi średniowiecza także symbole. Róża to symbol wieloznaczny. Jeden z najpopularniejszych utworów poetyckich średniowiecza, "Roman de la Rose" Wilhelma de Lorrisa, posługuje się rozbudowaną, lecz na ogół pozytywną symboliką kwiatu róży. W symbolice religijnej róża zwykle miała znaczenie krwi męczeńskiej, bowiem jej ciernie kojarzą się z cierpieniem, a w obrębie ogrodu klasztornego , dla wykształconych mnichów oznaczała także wieczną mądrość. Mieczyk mógł odwoływać się do symboliki maryjnej i cytatu "A duszę twoją przebije miecz" (dlatego pojawia się często w malarskich przedstawieniach Marii). Fiołek, który jest jednym z pierwszych kwiatów wiosennych, uchodził, ze względu na swój delikatny zapach, niewielki rozmiar i barwę za symbol pokory, a w pobożnych pieśniach Marię nazywano Fiołkiem Pokory. Lilia to czytelny także dziś dla wszystkich symbol niewinności. W Palestynie często kwitnie wśród cierni, o czym czytamy w "Pieśni nad pieśniami": "Jak lilia pośród cierni, tak przyjaciółka ma pośród dziewcząt!". Niepokalanie Poczęta zakwitła wśród ostów i cierni grzesznego rodzaju ludzkiego. Pojawiające się na obrazach "Zwiastowania" lilie o trzech kielichach symbolizują dziewictwo Marii przed, w trakcie i po urodzeniu Chrystusa. Zatem kępy olśniewająco białych kwiatów o intensywnym zapachu najczęściej pojawiały się wokół rzeźb przedstawiających Marię.
Wiele uwagi poświęcano roślinności cmentarzy. Wiecznie zielony bluszcz jest symbolem życia wiecznego - stąd jego powszechna obecność na miejscach pochówków już w czasach średniowiecza. Jest także obrazem wiernego przywiązania i przyjaźni aż po śmierć. Zatem bluszcz oplatający groby mnichów, pochowanych na klasztornym wirydarzu, był nie tylko ozdobą, lecz także znakiem wiary w życie wieczne.

W klasztornym wirydarzu

Majątki klasztorne obejmowały pola, łąki, stada bydła, stawy rybne, a także ogrody. Był wzorem nowoczesnych sposobów zagospodarowania dla mieszkańców dawnych wiosek. Dzięki kontaktom między klasztorami położonymi na terenie całej Europy sprowadzano i aklimatyzowano rośliny często z odległych stron. Pojawiły się dwa główne typy klasztornych ogrodów, jeden w obrębie zakonów cenobijnych, w których zakonnicy prowadzili wspólne życie, drugi - w eremickich, praktykujących odosobnienie w pustelniach.
Najważniejszym typem ogrodu były usytuowane w obrębie klasztornych murów wirydarze, na stałe powiązane z architekturą. Były to obudowane z każdej strony czworoboki, o planie kwadratowym lub zbliżonym do kwadratu, najczęściej otoczone krużgankami, co upodabniało je do starorzymskich perystylów w domkach mieszkalnych lub instytucjach użyteczności publicznej w antycznej zabudowie miejskiej. W Europie południowej krużganki pozostawiano otwarte, ogród był źródłem chłodu, świeżego powietrza, i przyjemnych zapachów kwitnących kwiatów. Wirydarze północy zaopatrywano w okna, zabezpieczające przed chłodem klasztorne wnętrza. Pamiętajmy, że kwadrat, według św. Augustyna, jest symbolem sprawiedliwości i stałości. A cztery kwadratowe kamienie, najlepiej symbolem sprawiedliwości i stałości. A cztery kwadratowe kamienie, najlepiej jeśli zostały umieszczone w czterech narożach kwadratowego wirydarza, czterech cnót kardynalnych: roztropności, wstrzemięźliwości, sprawiedliwości i męstwa. Klasztorny ogród był miejscem skupienia, modlitwy, a także, oczywiście pracy. Wyraźnie wytyczono system ścieżek, zwykle krzyżujących się pod kątem prostym, a centralny akcent na skrzyżowaniu ścieżek stanowiła studnia, fontanna, grupa rzeźbiarska lub drzewo.

Ogrody benedyktynów

Wirydarz benedyktyński zwykle był kwadratem o boku liczącym 100 stóp czyli około 30 metrów - tak jak stanowiącym niedościgły wzór o niezrealizowanym planie szwajcarskiego opactwa w Sankt Gallen. Najczęściej uprawiano tam kwiaty i drzewa ozdobne, dość rzadko pojawiały się lecznicze zioła Przylegający do ściany kościoła i otoczony ze wszystkich stron klasztornymi zabudowaniami wirydarz był bowiem miejscem wyjątkowym. Służył skupieniu, modlitwie, pobożnej rozmowie kontemplacji dzieła Stwórcy, jego mądrości objawiającej się w pięknie roślin. Poza zwartymi zabudowaniami klasztornymi, choć w ich bezpośrednim sąsiedztwie, sytuowano ogrody, w których uprawiano warzywa; sady i winnice. Często także oddzielano je od otoczenia solidnym murem. Tu również królował geometryczny porządek. Na osobnych kwaterach wysadzano drzewa, krzewa owocowe, warzywa, przyprawy, zioła i kwiaty. Klasztory stanowiły znakomicie prowadzone, samowystarczalne gospodarstwa. Musiały sprostać wszelkim potrzebom mieszkańców. Jeden z mnichów zazwyczaj pełnił funkcję medyka i dla potrzeb chorych współbraci zajmował się uprawą roślin leczniczych w osobnym ogrodzie, zakładanym oddzielnie, zwanym "herbularius". Na planie benedyktyńskiego klasztoru Sankt Gallen, zaznaczono grządki na których uprawiano: szałwię, malwy, rutę, konwalie, miętę, rozmaryn, mieczyki, koper włoski, kminek, cząber, polej, rzeżuchę, boże drzewko, wrotycz, krzew balsamowy, bazylię kamforową. Ogród taki zwano także "hortus medicus". Zazwyczaj sąsiadował z z nim dom medyka, który osobiście zajmował się hodowlą roślin leczniczych. Stojące osobno budynki szpitali (w dużych zgromadzeniach miały one własną kaplicę i kuchnię) także sytuowano w ogrodach, dostępnych dla chorych. To właśnie "herbularius" był w prostej linii przodkiem dzisiejszych ogrodów botanicznych. Reguły wszystkich klasztorów przewidywały częste posty, zapotrzebowanie na ryby było ogromne. Nic dziwnego, że w obrębie ogrodów pojawiały się sadzawki i stawy rybne.
Poza zabudowaniami klasztornymi, poza klasztorną klauzurą znajdował się dom opata, dostępny dla osób świeckich i gości zgromadzenia. Otaczał go zazwyczaj piękny ozdobny ogród o charakterze reprezentacyjnym. Jego rozplanowanie było zbliżone do wirydarza.
Przemyślane projekty klasztorów obejmowały także cmentarze i ściśle określały ich formę. Między mogiłami sadzono drzewa... owocowe, zatem całość nabierała charakteru cmentarza-sadu. Pośrodku zawsze stał krzyż ze stosowną sentencją, zaś wokół cmentarza wznoszono ogrodzenie. W klasztorach eremickich na cmentarze wydzielano część wirydarza - zatem każdy spacer po ogrodzie przypominał o rzeczach ostatecznych i skłaniał do modlitwy za zmarłych współbraci. Warto pamiętać, że benedyktyni tworzyli imponującą liczebnie społeczność - benedyktyński klasztor w Cluny miał 300 mnichów i zwierzchnictwo nad ponad 1500 opactwami na terenie całej Europy.

Ogrody cystersów

O ile benedyktyni lokowali swoje siedziby na wzgórzach, często trudno dostępnych, reguła zakonu cysterskiego nakazywała, aby wznosić klasztory w dolinach, często urodzajnych, nad rzekami i strumieniami. To cystersi byli mistrzami w budowaniu młynów, kanałów, sadzawek i stawów rybnych, a te umiejętności przekazali mieszkańcom różnych części Europy. Najczęściej jednak wybierali miejsca odludne. Niejednokrotnie rozrastały się one do potężnych stawów hodowlanych połączonych systemem kanałów i grobli, jak w największym tego rodzaju zespole akwenów w Miliczu na Dolnym Śląsku - niegdyś własności zakonników z potężnego i bogatego klasztoru w Lubiążu.

Kartuzje

Zupełnie inaczej wyglądały ogrody zakonów eremickich, jak choćby kartuzów. Zakonnicy tego gromadzenia nie wybierali do wznoszenia siedzib określonych miejsc, dlatego ich klasztory napotkamy w górach i na terenach nizinnych, na wsiach i w pobliżu miast, a nawet w obrębie murów miejskich. Charakterystyczne są indywidualne ogródki otaczające poszczególne domki, pustelnie, w których mieszkali zakonnicy oraz wielki ogólny wirydarz z cmentarzem.

Ogród możnego pana

Zamki warowne z natury rzeczy wznoszono w miejscach trudno dostępnych, w ich obrębie zazwyczaj było niewiele przestrzeni do wykorzystania na ogrody. Jeśli już pojawiały się, zazwyczaj były niewielkie, otoczone zewsząd murami, a ich kształt i topografia zależały od miejscowych warunków. Wyróżnić można wśród nich ogrody o charakterze ozdobnym, ozdobno-użytkowym i użytkowym. W obszernych warowniach zdarzały się jednak ogrody o rozbudowanym programie znaczeniowym, obejmowały wówczas "hortus conclusus", zielniki, sady i winnice. Zazwyczaj osobne ogrody zakładano poza zakładano poza murami, kompozycyjnie nie powiązane z zabudowaniami fortecy, a często w znacznej odległości.


Zamkowy "hortus conclusus" zazwyczaj był niewielkim ogródkiem, zakładanym często pod oknami komnat mieszkalnych, zamknięty ogrodzeniem. Zazwyczaj opiekę nad nim sprawowały kobiety, które uprawiały kwiaty - róże, lilie, irysy i fiołki, a także zioła o pięknym zapachu - rutę, mięte, szałwię, majeranek. Jeśli starczało miejsca, pojawiały się krzewy, a nawet drzewa. Ważnym elementem wyposażenia były ławy darniowe (składały się one z dwóch murków, między którymi umieszczano ziemię, pokrytą trawą i kwiatami), pergole umożliwiające romantyczne spacery pod osłoną pnących róż oraz ozdobne fontanny i studnie.
Pańskie ogrody zakładano często poza murami, w cieniu zamku, choć, jeśli to tylko było możliwe, w pobliżu donżonu. Wiodła do nich boczna furta i kładka przerzucona przez fosę. W utworach opiewającą dworską miłość było to miejsce sekretnych spotkań kochanków, ale także przechadzek, wypoczynku, rozrywki. W obręb ogrodu chętnie włączano, obok wymienionych kwietnych łąk, strumienie, drzewa i krzewy wszelkich odmian (altany). Wszystko to stanowiło wspaniałą scenografię, raj ziemski, schronienie kochanków a także miejsce, w którym pan zamku wraz ze swą świtą mógł oddawać się wyrafinowanym rozrywkom.
Istniała też bardziej prozaiczna rola zamkowego ogrodu, którego zadaniem było służyć nie tylko rozrywce i miłostkom, lecz także dostarczać mieszkańcom warowni owoców, warzyw, wina, ziół leczniczych i przypraw.
Późnośredniowieczne ogrody arystokracji miały za sobą kilkusetletnią tradycję, która wchłonęła obyczaje antyczne i (do pewnego stopnia) bliskowschodnie (w wyniku wypraw krzyżowych). Były to sporych rozmiarów parki skomponowane z trawników, symetrycznych masywów zieleni, poprzecinane gęstą siecią alei, zraszane wodą ze źródeł i basenów, ozdabiane motywami architektonicznymi. Znalazły w nich miejsce cieplarnie i szpalery ptaszarni, a niekiedy i małe zwierzyńce. Oczywiście ogrody zakładane z takim przepychem mogli fundować sobie jedynie przedstawiciele najbogatszej arystokracji, posiadacze mniejszych zamków kontentować musieli się mniejszym ogrodem, w którym praktyczne górowało nad przyjemnym. Jednak i tam musiało znaleźć się miejsce na altanę, a warzywnik komponowano staranniej i grodzono; niekiedy pojawiały się kwietniki, jednak w tym przypadku jarzyny i owoce grały główną rolę. Funkcję ogrodów idealnych pełniły te opisywane w literaturze dworskiej, położone w idyllicznym pejzażu z czarodziejską fauną i florą. Taki opis znajdziemy w romansie o Eryku i Enidzie Chretiena de Troyes: "Ogród ten nie był otoczony murem ani płotem, lecz tylko warstwą powietrza, które wokół niego tworzyło magiczną zaporę. Było w niej jedno tylko wejście, a w ten sposób ogród był dobrze zamknięty, jakby go opasywała żelazna ściana. Zima i latem kwitły tu kwiaty i dojrzewały owoce; owoce tak zaczarowane, że każdy mógł ich skosztować w obrębie ogrodu, lecz nie mógł ich wynieść i zjeść poza nim, a kto by tego próbował, nie znalazłby wyjścia, póki owoców nie odniósł na miejsce, z którego je wziął. Żyły tam wszelkie ptaki, jakie latają po niebie, a śpiew ich rozweselał i zachwycał ludzi i każdy gatunek był licznie reprezentowany. W ogrodzie tym rosły też w wielkiej obfitości wszystkie aromatyczne korzenie i wszystkie rośliny lecznicze, jakie można spotkać w najdalszych krajach".

Juliusz Woźny
Tłumaczenie Pieśni Eremity - Ernest Bryll